„Kiedyś nie mówiło się o menopauzie” – powtarzamy dziś w podcastach, wywiadach i artykułach. My, współczesne 40- i 50-latki, odkrywając menopauzę dla siebie, czujemy się jak pionierki. Jakbyśmy właśnie dopłynęły do nieznanego lądu zaskakujących objawów, osobistej transformacji i dojrzałego seksu. Myślimy, że to dopiero my – świadome, wyedukowane, odważne – zaczynamy ten temat naprawdę.
Tymczasem jesteśmy… tylko kolejną falą.
Owszem, mamy dostęp do wiedzy, do internetu, do wspierających społeczności, których nie miały nasze matki i babki. Ale one również słyszały przekaz, że menopauza to nie koniec, a spychane na margines kobiety po pięćdziesiątce zasługują na zmianę narracji.
Pozostań sobą
Dwadzieścia lat temu, na początku 2005 roku, 51-letnia wówczas Grażyna Szapołowska została twarzą kampanii „Pozostań sobą”. Jej celem było przybliżenie menopauzy jako naturalnego etapu życia kobiety i pokazanie, że hormonalna terapia zastępcza może być bezpieczną formą wyrównania niedoboru hormonów. Kampania miała też zmienić wizerunek kobiety po pięćdziesiątce i pokazać, że w tym wieku nadal można być aktywną, piękną i otwartą na nowe przeżycia.
Sponsorem był producent plastrów z HTZ, a aktorka w wywiadach mówiła wprost, że gdyby wcześniej rozpoczęła terapię, być może nie rozpadłoby się jej trzecie małżeństwo.
„Mieszkaliśmy w Kalifornii. Wydawać by się mogło, że znalazłam się w raju. Ale ja, zamiast cieszyć się, walczyłam z huśtawką nastrojów, byłam w depresji, płakałam bez powodu. Nie wiedziałam, że to klimakterium. Mój mąż też nie rozumiał. Zresztą – święty by ze mną wtedy nie wytrzymał” – przyznała Szapołowska.
Aktorka powtarzała, że kobiety w każdym wieku są ważne i potrzebne. Angażowała się w Fundację Serce nie ma zmarszczek, która promowała kobiecą dojrzałość jako potencjał, nie ograniczenie. Występowała też w kampanii „Wewnętrzna moc – The Inner Power”, mającej „przełamać rutynę w postrzeganiu kobiet po pięćdziesiątce, także przez nie same”.
W 2005 roku miałyśmy po trzydzieści kilka lat. Menopauza? Daleki temat. Rodziłyśmy dzieci, rozwijałyśmy kariery. Może zauważałyśmy, że z mamami coś się dzieje – że przytyły, straciły energię – ale nie drążyłyśmy. „Starzeje się kobieta. Życie.”
O menopauzie bez przesądów
Podobnie ówczesne pięćdziesięciolatki nie znały publikacji z lat 80. a na przykład wtedy w Wielkiej Brytanii intensywnie na polu edukacji menopauzalnej działała Teresa Gorman (tam teraz również trwa odkrywanie tematu na nowo). Kobiety przechodzące menopauzę w latach 80. nie czytały tekstów z lat 60. A już wtedy pisano rzeczy, które brzmią dziś zaskakująco aktualnie:
Kiedy kobieta wchodzi w okres menopauzy – jakże często załamuje ręce i „czuje, że jest stara”. Tymczasem to tylko od niej zależy, czy podda sie początkom starości, czy też potrafi się jej przeciwstawić. /…/
A prawda jest taka, że menopauza nie pozbawia kobiet wcale ich atrakcyjności, nie wyklucza doznań seksualnych, często nawet je pogłębia, gdyż znika obawa przed zajściem w ciążę. Już dziś coraz częściej okres menopauzy i późniejszy kobiety nazywają „przeżywaniem drugiej młodości”. Menopauza to nowy okres w życiu kobiety, który może tylko wzbogacić jej doznania i przeżycia wewnętrzne. /…/
Lekarze i psycholodzy notują bardzo liczne fakty jakby odradzania się kobiet właśnie począwszy od okresu menopauzy (ukończenia klimakterium). W tym czasie wiele kobiet nabiera atrakcyjności, delikatności, wprost urody, jakich nigdy dotąd nie miały. Jeszcze liczniejsze są przypadki, że kobiety właśnie w tym wieku rozwijają bardzo żywą aktywność, stają się pewniejsze siebie, bardziej „wyzwolone”, bardziej przedsiębiorcze i pełne inicjatywy, nieraz dopiero teraz odgrywają poważną rolę społeczną. Odnajdują w sobie zdolności i talenty, których przedtem nie miały lub które były uśpione, a których ani one, ani nikt inny po nich się nie spodziewał.
(Irena Gumowska, „O menopauzie bez przesądów”, w: „Życie bez starości”, Wiedza Powszechna, 1962 /sic!/)
W tym samym czasie w Stanach Zjednoczonych producent HTZ prowadził kampanię reklamową, w której podkreślał, że hormony pomogą kobiecie „pozostać taką, jaka jest” – czterdzieści lat przed polską kampanią „Pozostań sobą”. Jeden z lekarzy, autor bestsellerowej książki z tamtych lat, przekonywał, że dzięki estrogenowi kobieta może „pozostać kobieca na zawsze”. W Wielkiej Brytanii w tym czasie powstała pierwsza w Europie klinika menopauzalna.
Nie taka ciężka próba
A co pisano o menopauzie w latach 40.? Całostronicowa reklama z 1940 roku firmy farmaceutycznej Parke-Davis zawiera następujący tekst:
U kobiety w średnim wieku samo słowo „menopauza” często wywołuje przerażający obraz. Obraz nagłego zakończenia wszystkiego, co drogie kobiecie. Nieskończenie cenne rzeczy, takie jak urok… zdrowie… atrakcyjność… spokój ducha. Głównie z powodu szeptanych opowieści starych żon, które nawiedzały ją od czasów dojrzewania, może postrzegać „zmianę życia” jako koszmarne wejście w starość. Jeśli należysz do osób, które boją się menopauzy, prawdopodobnie otrzymasz dobre wieści od wyrozumiałej przyjaciółki, która sama przeszła przez zmianę życia w ciągu ostatnich kilku lat. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że powie coś w tym stylu: „Ja też się tego obawiałam. Ale to nie jest taka ciężka próba, jak myślisz. W dzisiejszych czasach lekarze mogą ci pomóc tak bardzo, że prawdopodobnie będziesz miała bardzo niewiele kłopotów”.
Sama terapia hormonalna rozwijana była już od lat 20. XX wieku, a pierwsze próby łagodzenia objawów za pomocą rozrodczych organów zwierząt miały miejsce w XIX wieku. Eksperymenty te miały na celu także spowolnienie starzenia – bo nie jesteśmy również pionierkami w naszej fascynacji długowiecznością.
Ale to już temat na inny artykuł.
Więcej informacji o historii leczenia dolegliwości menopauzalnych znajdziesz w książce „Biohacking menopauzy. Zrozum zmianę, zaakceptuj ją i żyj długo w zdrowiu”.
